„To był piękny dzień!”

18.01.2022

Udostępnij w social

Prezentujemy Wam kolejnych zwycięzców konkursu na najciekawsze wspomnienia z Silesia Marathon 2021. Przed wami relacje autorstwa Agnieszki Wachowskiej oraz Patryka Mendela. Jeśli jeszcze zastanawiacie się, czy wystartować w tegorocznej edycji naszej imprezy, jesteśmy pewni, że po lekturze wspomnień Agnieszki i Patryka przekonacie się, że naprawdę warto!

„Na wstępie chcę strasznie podziękować za… wszystko! Zapisując się prawie rok temu na pierwszy w swoim życiu maraton nie spodziewałam się, że będzie to moje najpiękniejsze wspomnienie biegowe! Każde moje zawody to piękne wspomnienia, jednak po raz pierwszy wspominając to wydarzenie wciąż pojawiają się ciarki na ciele i łzy radości 🙂

Szczerze nie byłam przygotowana treningowo na pokonanie królewskiego dystansu: praca na 3 zmiany, małe dzieci w domu itd. To wszystko zaczęło mnie przerastać i pojawił się strach. Im bliżej maratonu tym częściej przychodziły myśli, by zrezygnować, przełożyć to na kiedyś tam. Jednak obserwując Waszą stronę, słuchając ludzi, którzy opowiadali, że warto się tam pojawić, spróbować i powalczyć – tak też zrobiłam!

Teraz wiem jak dużo bym straciła rezygnując. Nie miałam pojęcia, że można się świetnie bawić przez 42 km. Tak – to była dla mnie mega zabawa. Kilometry uciekały jak szalone, nie było czasu na to, by się na nich skupić. A wszystko dzięki tak wspaniałej organizacji. Działo się, oj działo – tak to można podsumować.

Nie da się wszystkiego opisać, po prostu trzeba to przeżyć! Pokonałam trasę z uśmiechem na buzi, radością bez bólu i traumy. Mój bieg. Moje zwycięstwo! Moją zabawę widać na zdjęciach od pierwszych kilometrów do ostatnich metrów 🙂

Jestem MARATOŃCZYKIEM! Przy okazji miałam możliwość zobaczyć po raz pierwszy miasto Katowice. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego miasta. Przepiękne!

Z okazji ukończenia maratonu dostałam piękny prezent, którym się pochwalę. Za kilka lat spojrzę na moją mini wersje i powiem: TO BYŁ PIĘKNY DZIEŃ! DZIĘKUJE, ŻE MOGŁAM SPEŁNIĆ SWOJE MARZENIE RAZEM Z WAMI!”

autor: Agnieszka Wachowska

 

„Zrobiłem to! Oficjalnie zostałem maratończykiem!

Ale po kolei. Zacznę od tego, że aby przygotować się do królewskiego dystansu podjąłem współpracę z trenerem Tomaszem Marcinkiem. Od czerwca przebiegłem: 1086,4km co zajęło mi łącznie: 99h 37′ 34”. Te pół roku to przede wszystkim masa wyrzeczeń, dużo poświęceń, dążenie do jasno określonego celu, treningi po nocach, mała ilość snu i wiele innych czynników. Ktoś zapyta i po co mu to było? A no po to, żeby spełnić marzenie o tym, aby móc się nazwać maratończykiem. Padały pytania dlaczego akurat Chorzów i Silesia Marathon 2021. Odpowiedź była prosta – jedyny maraton, który się odbył w czasach pandemii ze startu wspólnego. Nie da się ukryć, że taka podróż to wyzwanie logistyczne, lecz dzięki mojej kochanej rodzinie wszystko wyszło SUPER! Sobota pobudka o 5:40, słowa Magdaleny: „I co jak Wam się podoba wstawanie tak wcześnie? Fajnie? To super, bo jutro wstaniemy jeszcze wcześniej”. Wyruszyliśmy o 6:30 do Poznania po Karolinę. Jak ja się cieszę, że mogła pojechać i przeżywać ze mną ten dzień!

Odebrałem pakiet i pojawiły się łzy w oczach. Myślę sobie – kurde, teraz nie ma odwrotu, nie pozostaje nic innego jak się cieszyć tym startem. Kochana mamusia zadbała, abym uzupełnił węgle i ugotowała spaghetti. Nastał wieczór, zostały ostatnie przygotowania, Oshee do bidonów, żele, baton, magnez, wszystko gotowe. Madzia miała plan położyć wszystkich spać najpóźniej o 21:00. Sorry, nie wyszło. O tej godzinie to musiała stać się fizjoterapeutą i okleić mi łydeczki. Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz wyszło jej lepiej niż najlepiej.

Nadszedł dzień dzień startu. Z nerwów tak mi się ręce trzęsły, że nie byłem w stanie kanapki utrzymać. Kto by pomyślał, że to będą aż takie emocje. Zajechaliśmy na stadion, krótka rozgrzewka, ostatnie zbicie piątki i już stoję na lini startu. Wszystkim mówiłem, że trener określił czas, w jakim powinienem ukończyć maraton na 3h 10′. Ja miałem swój plan na bieg. Ryzykujemy i dajemy z siebie maksa, nie mówiąc o tym nikomu. Wyjdzie, co wyjdzie, najwyżej padnę. Czułem się zdeterminowany, dobrze przygotowany i mocny psychicznie.

Dystans 10km pokonuję w czasie 43:34, zegarek pokazuje średnią 4:22. Mówię sobie – stary, idzie super, lecimy dalej po swoje. Na 15km spotykam NAJLEPSZY SUPPORT TEAM. Biorę bidon i dalej biegnę ku marzeniom. Jeju, jak oni dopingowali. Karola pyta, jak jest. Nie mówiąc nic, pokazuję kciuk w górę i się uśmiecham. Jak oni to przeżywali! 20km 1h 27′ 42″ tempo nie zwalnia. 23km, a ja znowu spotykam ten NIEZAWODNY SUPPORT! Miałem wrażenie, że byli wszędzie. 30km 2h 12′ 27″ nadal trzymam swoje 4:25. I przychodzi kryzys 37 i 38km były dla mnie najgorszymi. Tempo nagle z 4:33 spada do 4:52. W myślach modlę się, aby tylko nie było 5 z przodu.  38km 4:44 – proszę o jakiś bodziec, bo sam z siebie nie dam rady ruszyć mocniej. Patrzę, a ludzie przede mną zaczynają się zatrzymywać. Nie taki sygnał miałem na myśli, ale chwila, co tam z przodu się dzieje? Zaczynają rozstawiać się z bębnami. Oby tylko zaczęli grać zanim do nich dobiegnę. 5 metrów przed tym jak ich mijam zaczynają wybijać rytm. Jeju, dzięki, o taki zastrzyk energii mi chodziło.

W tym samym momencie przytoczyłem sobie słowa Danielsa: „Nie możesz? Przyśpiesz, może zaskoczy”. I wiecie co? Zaskoczyło. Na 39km przypadał największy podbieg, a ja zacząłem biec szybciej. Mijam kilometry w tempie 4:33. Wracam! Znowu lecę po SWOJE! 40km 4:29, 41km 4:26, 42km 4:13. Wbiegając przez bramę stadionu krzyknąłem „ZROBIŁEM TO!” Ostatnie 300 metrów po najszybszej bieżni w Polsce pokonałem w tempie 3:26. Jeśli chodzi o samą trasę to od początku wiedziałem, że będzie wymagająca. Łącznie 18,9km podbiegów, najwyższe przewyższenie 323 metry w górę. Ostatecznie kończę z wynikiem 3h 07′ 37″, 77/2162 open i 6/151 w kat M20. Taki czas w zeszłym roku dawałby mi pudło w kategorii. W tym roku brakowało aż 10 minut. To tylko pokazuje jak wielka była konkurencja.

Czy coś bym zmienił podczas tego debiutu? Absolutnie nic! Zrobiłem wszystko lepiej, niż sobie wymarzyłem. I jestem z tego dumny. Pisząc to wszystko mam łzy w oczach i wiem, że te emocje długo nie opadną. Bardzo dziękuję za ogrom miłych słów przed startem, za trzymanie kciuków, za śledzenie relacji live i gorącą linię na bieżąco z Magdą. Dziękuję trenerowi za tak dobre przygotowanie. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. W przyszłym sezonie nie zwalniamy tempa i ciśniemy dalej. Dziękuję Patrycji za to, że mogłem na nią liczyć w chwilach kryzysu. Ty wiesz, jak mnie zmotywować, abym dalej cisnął w drodze do marzeń. Dziękuję za pożyczanie sprzętu compex. To sprawiało, że moje nóżki były lekkie. Dziękuję wszystkim, za wiadomości z gratulacjami i za wiarę w to, że stać mnie na takie bieganie. Największe podziękowania należą się oczywiście rodzinie. To oni tworzą mój NAJLEPSZY, NIEZAWODNY, NIEZASTĄPIONY SUPPORT TEAM. Kochani, Wy wiecie najlepiej, ile mnie to wszystko kosztowało. Dziękuję, że wytrzymaliście i byliście ze mną w tym wyjątkowym dla mnie dniu. Bez Was ten jak i każdy inny start nie miałby po prostu sensu.”

Autor: Patryk Mendel

Bądź z nami na bieżąco
Skip to content