Do startu coraz bliżej, napięcie rośnie. Czy dam radę? Czy zrobiłem/am wszystko? A może trzeba było nie odpuszczać tych kilku treningów, skoro teraz targają mną obawy?
Jeśli już podjęło się rękawice, trzeba być konsekwentnym i odważnie realizować marzenia! Będzie trudno, będzie bolało, ale osobisty sukces jest na wyciągnięcie ręki. W końcu biegacze nigdy się nie poddają…
Zaczęło się 16 lat temu od półmaratonu, którego trasa wiodła alejkami katowickiej Doliny Trzech Stawów. Miał to być jednorazowy bieg, by pokazać, że i na Górnym Śląsku możemy mieć półmaraton. Do organizacyjnej przygody przekonała mnie atmosfera wydarzenia. Wszyscy byli uśmiechnięci i zadowoleni. I właśnie ta reakcja była przełomowa – podjąłem decyzję, by zorganizować następny bieg. Drugi, trzeci… i tak też powstał Silesia Marathon, którego kolejna edycja przed nami.
Po ubiegłorocznym wydarzeniu zrealizowanym dzięki wielkiej determinacji nas wszystkich myślałem, że ciężej być nie może. Przekorny los postanowił zakpić i w tym roku wcale nie jest łatwiej. Będzie to dla mnie wyjątkowe wydarzenie, a kolejny rok już nie będzie taki sam.
Ale przecież biegacze nigdy się nie poddają…
Drodzy zawodnicy!
Życzę Wam, by niedziela 3 października kojarzyła się Wam z kolejnym sukcesem. Każdy z Was jest bohaterem, który miał odwagę podjąć wyzwanie i stanąć na starcie, by po pokonaniu dystansu i walce z własnymi słabościami wbiec na metę wspaniałego Stadionu Śląskiego.
Wszystko w Waszych rękach lub raczej nogach, choć najtrafniej chyba napisać, że w głowie. Bo 90% sukcesu zależy od Waszego nastawienia przed startem i na trasie. To nie czas, by narzekać na trudną trasę, na wiatr, na za zimną wodę w punkcie odżywczym, czy za długi kolejny kilometr. Od startu liczyć się będzie tylko jedno – radość i uśmiech nieschodzący z twarzy.
Żyjemy w czasach narastających konfliktów. Negatywnych emocji nie brakuje nam każdego dnia. Dlatego świętujmy wspólnie ten wyjątkowy, biegowy dzień.
Uśmiech to mój patent na dobry bieg. Najlepsze wyniki maratońskie osiągnąłem pozdrawiając kibiców na trasie, myśląc pozytywnie w trakcie biegu, ale przede wszystkim, na przekór zmęczeniu, uśmiechając się, gdy było coraz ciężej.
Życzę Wam w imieniu całego zespołu organizacyjnego wyjątkowego biegu, z uśmiechem na twarzy, bo biegacze nigdy się nie poddają…
Do zobaczenia na starcie i niech moc będzie z Wami!
Bohdan Witwicki, maratończyk
Dyrektor Silesia Marathon
P.S. Jeśli doczytaliście do końca ten tekst i nie znudziły Was moje słowa, to pozwólcie, że jako trener lekkiej atletyki, a z pasji biegacz przypomnę jeszcze o kilku „prawdach oczywistych”:
- 2 dni przed startem pamiętam o nawodnieniu organizmu. Piję napoje węglowodanowe, bogate w elektrolity;
- wieczorem, przed startem przypinam numer startowy do koszulki. Bieg uliczny to nie triathlon ani bieg górski – to lekkoatletyczne zawody sportowe i numer startowy powinien znaleźć się właśnie na koszulce, więc by uniknąć stresu robię to dzień przed zawodami;
- rano zjadam lekkie śniadanie. Nic nowego, żadnych eksperymentów. Sprawdzona bułka z miodem, lekka kanapka i ciepła herbata. Zabieram jeszcze banana i baton czekoladowy, by zjeść coś na 1,5 godziny przed startem;
- na start przyjeżdżam na 1 – 1,5 przed zawodami, by poczuć atmosferę zawodów, nie denerwować się że nie zdążę. To nie czas, by przez niedopatrzenie zniweczyć kilka miesięcy treningów;
- 50 minut przed startem rozgrzewam się. Kilometr, dwa trochę truchtu, kilka szybszych przebieżek, ćwiczeń. Przebieram się w strój startowy (jeśli jest ciepło to podmieniam tylko bawełnianą koszulkę na techniczną, startową);
- znajduję czas na wyciszenie i podziękowanie losowi, że jestem tu gdzie jestem;
- gdy jest chłodno zakładam starą koszulkę lub bluzę, której nie żal mi wyrzucić do kosza tuż przed samym startem. Wysiłek powoduje, że na trasie ciepło jest nawet, gdy termometr wskazuje tylko kilka stopni;
- idę na start, gdzie pozytywnych emocji nie brakuje;
- biegnę. Czasami szybciej, innym razem wolniej. Wiem, że kilka sekund „zaoszczędzonych” na pierwszych kilometrach może zemścić się dodatkowymi minutami na mecie;
- nigdy nie schodzę z trasy, zawsze dobiegam do mety, bo biegacze nigdy się nie poddają…
Widzimy się w takim samym składzie na mecie, na wyjątkowej bieżni Stadionu Śląskiego!